

Przedszkole Przyjazne Dla Wszystkich Dzieci
Przedszkole Przyjazne Dla Wszystkich Dzieci
Nie będzie to typowa bajka ze wstępem w stylu „dawno dawno temu” za górami za lasami bo historia ta wydarzyła się całkiem niedawno i to w Polsce. A dokładniej w miejscowości Krzesk w starym domku na strychu mieszkał mały skrzat. W tym miejscu zatrzymamy się na chwilę aby wyjaśnić kim są skrzaty.
Skrzaty to małe stworki, które mają magiczne moce. Mogą stawać się niewidzialne, mogą bardzo szybko biegać, mogą również czarować i zwykle pomagają innym ale czasami lubią płatać drobne figle i robić małe niewinne żarty.
Zwykle jednak są bardzo przyjazne i bardzo lubią pomagać ludziom w codziennych obowiązkach takich jak sprzątanie, opieka nad zwierzętami czy dbanie o ogród. Jeśli ktoś ich szanuje, skrzaty zawsze odwdzięczą się dobrą pomocą.
Na przykład Święty Mikołaj często korzysta z pomocy skrzatów przy pakowaniu prezentów i sprawdzaniu czy dzieci były grzeczne.
Skrzaty są niewielkiego wzrostu – niewiele większe od małej myszki. Zazwyczaj noszą szpiczaste czapeczki a starsze skrzaty mogą nosić brodę.
Nasz Skrzat miał na imię Robert i wcześniej mieszkał w pobliskim lesie, który jednak został częściowo wycięty pod budowę autostrady więc musiał poszukać sobie nowego miejsca do życia.
Był przygnębiony ostatnimi wydarzeniami gdzie jego miejsce zamieszkania zamieniło się w plac budowy.
Zmęczony hukiem pracujących maszyn i codziennym stresem postanowił wyprowadzić się z lasu i poszukać nowego domu.
Chciał poszukać choćby na jakiś czas jakiegoś spokojnego miejsca. Wyszedł z lasu i zaczął iść przed siebie.
Wędrował przez pola i łąki aż trafił na małą wioskę a tabliczka przy drodze oznajmiła mu, że właśnie znalazł się w miejscowości „Krzesk”.
Nie wiedział co go tu czeka więc ostrożnie szedł i rozglądał się w poszukiwaniu spokojnego kąta do zamieszkania.
Znalazł domek stary drewniany dom, który na a pierwszy rzut oka wydawał się, że jest od jakiegoś czasu niezamieszkały. Wydawał się idealnym miejscem. Robert, ostrożny z natury, nie chciał się od razu wprowadzać. „Kto wie, może ktoś tu jeszcze zagląda?” – pomyślał. Zdecydował więc, że zamiast zamieszkać w głównej części domu, wybierze mały, cichy kąt na strychu. To było miejsce, które od razu przypadło mu do gustu – pełne starych drobiazgów, zapomnianych książek i ciepłych promieni słońca wpadających przez zakurzone okno.
Ciąg dalszy tej bajki już wkrótce….